Recenzja filmu

Folwark zwierzęcy (1999)
John Stephenson
Kelsey Grammer
Ian Holm

Równi i równiejsi

Na ekrany polskich kin wszedł właśnie <a class="text" href="fbinfo.xml?aa=961"><b>"Folwark zwierzęcy"</b></a>, ekranizacja głośnej powieści George'a Orwella, której treść jest zapewne wszystkim
Na ekrany polskich kin wszedł właśnie "Folwark zwierzęcy", ekranizacja głośnej powieści George'a Orwella, której treść jest zapewne wszystkim znana. Na farmie prowadzonej przez wiecznie pijanego pana Jonesa zwierzęta wzniecają bunt wypędzają dręczących je ludzi. Oswobodzony inwentarz obejmuje panowanie nad folwarkiem, w którym zamierza stworzyć nowe, idealne dla zwierząt miejsce zamieszkania i pracy. Ustalają one nowe i sprawiedliwe prawa, wspólnie pracują na własne utrzymanie, ale bardzo szybko okazuje się, że taki porządek nie będzie trwał wiecznie. Władze nad społecznością obejmują świnie, które swoim zachowaniem łamią kolejne przepisy folwarcznej konstytucji. Wprowadzają ustrój totalitarny, policja bezwzględnie tropi i niszczy przeciwników władzy a pozostałe zwierzęta maja za zadanie jedynie pracować na utrzymanie i wygodne życie swoich przywódców. Powieść Orwella ukazała się w roku 1945 i do dnia dzisiejszego uważana jest za jedną z najbardziej zjadliwych satyr na ustrój komunistyczny. Przez wiele lat w Polsce książka ta była zakazana, ale obecnie treść "Folwarku" znają prawie wszyscy, czy to z literatury, czy z dokonanej kilka lat temu animowanej adaptacji. Nie będę zatem ukrywał, ze na film wybierałem się nie z chęci poznania fabuły, ale raczej zobaczenia, jak twórcom udało się przenieść na ekran powieść, w której główne role zagrały prawdziwe zwierzęta. Efekt jaki uzyskali jest naprawdę niesamowity. Specjaliści ze studia Jima Hensona, którzy byli odpowiedzialni za efekty specjalne pokazali, ze są prawdziwymi mistrzami w swoim fachu. Widz nie jest w stanie odróżnić, w których scenach występują prawdziwe zwierzęta, a w których są one zastąpione przez sterowane komputerowo lalki. Dzięki temu opowiada historia staje się bardzo wiarygodna i nie jest traktowana jako bajka dla dzieci, jak to miało miejsce w przypadku wcześniejszej, animowanej ekranizacji. Niestety, twórcy filmu chcieli poprawić Orwella i dokonali kilka istotnych zmian w scenariuszu, z których nie wszystkie okazały się korzystne dla wymowy obrazu. Mnie osobiście bardzo podobał się motyw wprowadzenia kina i telewizji jako narzędzi "świńskiej" propagandy, których to elementów w książkowym pierwowzorze nie było. W dniu dzisiejszym telewizja jest jednym z głównych narzędzi propagandy i dla współczesnego widza pojawienie się jej w "Folwarku zwierzęcym" było czymś naturalnym i oczywistym. Wszak wszystkie państwa totalitarne wykorzystywały to medium do wzmocnienia swojej władzy, dlaczego zatem nie miałyby tego robić świnie. Mojej aprobaty nie wzbudziła jednak zmiana zakończenia, które w filmie, w przeciwieństwie do pierwowzoru literackiego, jest optymistyczne. Ta drobna z pozoru zmiana sprawiła, że z ponurej i przejmującej wizji totalitarnego świata otrzymaliśmy umoralniająca opowiastkę, o tym, ze było źle, ale nic co źle nie trwa wiecznie. Nie o to w książce chodziło. Orwell nie chciał pokazywać państwa totalitarnego, które trwa kilka lat a potem się rozpada i na jego gruzach powstaje nowe i szczęśliwe społeczeństwo. Odwołując się do zwierzęcej metaforyki autor pokazał jak rodzi się komunizm, jak się rozwija i jak trwa a nie upada. Dzięki temu wymowa utworu była bardziej czytelna i wyraźna a tym samym wstrząsająca "Folwark zwierzęcy" to film, który trzeba zobaczyć, ale tylko w przypadku gdy nie czytało się książki. Jeżeli ktoś zna dzieło Orwella to fabuła go nie zaskoczy a zakończenie zniechęci, jeżeli ktoś jednak nie miał wcześniej kontaktu z powieścią to film Johna Stephensona jest dla niego pozycją obowiązkową.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones